Przejdź do głównej zawartości

Pan Wołodyjowski na Bielanach


Każdy kto czytał "Pana Wołodyjowskiego" Henryka Sienkiewicza lub chociaż widział ekranizację Jerzego Hoffmana, powinien bez trudu rozpoznać kim jest postać w białym habicie.

To pułkownik Jerzy Michał Wołodyjowski, który z inicjatywy miejscowego proboszcza, ks. Wojciecha Drozdowicza, na początku 2008 roku zagościł na wieży kościoła pokamedulskiego na Bielanach. Blisko dwumetrowa postań ma twarz Tadeusza Łomnickiego, a jej autorem jest Robert Czerwiński. Pojawieniu się Małego Rycerza towarzyszyło skomponowanie przez Michała Lorenca hejnału "Memento mori", który rozbrzmiewa z wieży kościelnej.

Sam kościół, początkowo drewniany, wraz z budynkami klasztornymi wzniesiony został dla zakonu kamedułów, sprowadzonych z bielan krakowskich, w XVII wieku. Jego fundatorami byli królowie Władysław IV i Jan Kazimierz. W latach 1669-1710, w stylu późnobarokowym, zbudowany został kościół murowany oraz założenia klasztorne wraz z 13 eremami. Wnętrza kościoła zdobi stiukowa dekoracja rokokowa oraz cenne obrazy. W zakrystii na sklepieniu znajdują się malowidła M. A. Palloniego. Budowa ciągnęła się, a swój ostateczny kształt kościół uzyskał dopiero latach 1733-1755. W 1673 roku pochowano tu serce Michała Korybuta Wiśniowieckiego, a od roku 1826 przy północnej ścianie znajduje się grób Stanisława Staszica. W 1864 roku, w wyniku represji popowstaniowych, klasztor kamedułów uległ kasacie. Ostatni zakonnicy zmarli po 1900 roku. W latach 1915-1944 kościół objęli w swe posiadanie księża marianie, którzy w 1924 roku wybudowali przy kościele gimnazjum męskie. W wyniku działań wojennych kościół został częściowo zniszczony. Odbudowany został w latach 1952-1954. Obecnie wszystkie budynki wpisane są do rejestru zabytków jako zespół klasztorny kamedułów na Bielanach, ul. Dewajtis 3.

Wszystkich, których choć trochę zainteresowała postać w białym habicie zapraszamy do odwiedzenia Lasku Bielańskiego. A wszystkich zainteresowanych samym kościół odsyłamy również do lektury, więcej informacje znajdziecie tu :
  • Brykowska Maria Kościół Kamedułów na Bielanach. Warszawa : PWN, 1982  
  • Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny / aut. Jarosław Zieliński [et al.]. Warszawa : Urząd Dzielnicy Bielany m. st. Warszawy, 2003 
P.S. A gdy już zawitacie do Lasku Bielańskiego nie zapomnijcie przywitać się z Franciszkiem






Komentarze

  1. Kościół piękny, ale i tak Franciszek jest the best! :)
    Przy okazji zapraszam do siebie
    http://skarbnica-smakow.blogspot.com/
    oraz
    http://qualietta.blogspot.com/
    Pozdrawiam M. z sąsiedniej firmy :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kim jest Hajota?

Spacerując ulicami często patrzymy na ich nazwy. Gdy noszą one czyjeś nazwisko to w większości wypadków wiemy, lub przynajmniej coś nam się kojarzy, kim ta osoba była, czym sobie na taki zaszczyt zasłużyłam. Zdarza się jednak inaczej, część patronów jest bardzo tajemnicza. O takim właśnie tajemniczym patronie chcemy Wam dziś opowiedzieć. Wśród wielu cichych uliczek na Starych Bielanach znajduje się jedna, która szczególnie nas dziś interesuje - Ulica Hajoty.  Jak podaje Jarosław Zieliński w swojej książce Bielany : przewodnik historyczno-sentymentalny ulica ta istnieje od 1928 roku. Informacja ta znajduje swoje potwierdzenie w książce Jana Kasprzyckiego Korzenie miasta. T. 5 , w którym możemy przeczytać bardzo interesujący fragment.  Właścicielami krasnoludkowych domków byli przeważnie ludzie niezamożni, ale prości i życzliwi, którzy w swych ogródkach chętnie widzieli małych miłośników przyrody. Pozwalali patrzeć z bliska na grządki kwietne i warzywne, na harcu...

Miasto44

Jak zapewne wszyscy wiedzą w tym roku obchody 70 rocznicy Powstania Warszawskiego miały dosyć rozbudowany charakter, można powiedzieć jak zwykle w przypadku okrągłej daty. Jednak tym co na pewno było wyróżniającym elementem tych działań była organizacja specjalnego przedpremierowego pokazu filmu Miasto 44 w reżyserii Jana Komasy dla prawie 12 000 widzów na Stadionie Narodowym.  My tam byliśmy, film widzieliśmy i chcemy się Wami podzielić wrażeniami z tego wydarzenia. Na wstępie trzeba powiedzieć, że w dosyć niedługim czasie po projekcji właśnie reżyser stwierdził, że prace nad filmem się nie zakończyły i nie jest to finalny obraz. Potem nastąpiło pewne dementi, że była jednak to projekcja specjalnej wersji przygotowanej do emisji właśnie tym konkretnym miejscu i czasie. Wobec tego i my pozwolimy uczynić sobie pewne zastrzeżenie, że nasza recenzja, choć lepiej było by powiedzieć notatka dla naszych czytelników, jest bardzo subiektywnym zapisem wrażeń i odczuć jakie mieli...