Choć na co dzień sobie tego nie uwiadamiamy, to w drodze do pracy, szkoły, sklepu, a nawet na spacerze z psem, często ocieramy się o historię. Te opowieści o bohaterskich czynach i heroicznych postawach są zaklęte w murach kamienic, chodnikowych płytach, a nawet kocich łbach i starych szynach tramwajowych gdzieniegdzie wciąż wystających spod asfaltu ulic. Czasami wręcz się narzucają w postaci otworów po kulach bijących w oczy przechodniów, na cokołach pomników, fontann, a nawet elewacjach niektórych budynków. To przypomina o sobie Powstanie Warszawskie. Jak co roku w sposób możliwie najbardziej uroczysty staramy się upamiętnić te chwile. Brzmią syreny, zatrzymują się pojazd na ulicach, ludzie na chodnikach, na chwilę nawet czas zatrzymuje się w miejscu. Są znicze, wieńce, łzy wzruszenia i słowa modlitwy, a także wspomnienia o tych co życie oddali za Polskę.
My także mamy swój sposób na upamiętnienie tych wielkich czynów zwykłych Warszawiaków, z sierpniowych i wrześniowych dni roku 1944. Jak co roku, chcemy pomóc Wam w lepszym poznaniu tej tragicznej i wielkiej historii. Jak zapewne trafnie się domyślacie, znów będzie to cykl wpisów w formie kalendarium Powstania Warszawskiego. Tym razem chcemy się skupić na tym by pokazać konkretne miejsca i wydarzenia, tak by można było każdego dnia odwiedzić tych niemych świadków o których wspomnieliśmy na początku postu. Jako źródło dla naszych tegorocznych wpisów w tym cyklu przyjęliśmy książę Jerzy S. Majewski, Tomasz Urzykowski Przewodnik po powstańczej Warszawie.
Kilińskiego przy Podwalu
Nawet uważny badacz przeszłości nie dopatrzy się śladów straszliwej eksplozji opancerzonego pojazdu gąsienicowego, służącego do przewożenia ładunków wybuchowych - Sprengtoffträgera - przy ulicy Kilińskiego 1. Z dawnej zabudowy niewiele ocalało. Było to 13 sierpnia. Wycofujący się Niemcy pozostawili nieopodal placu Zamkowego nafaszerowany ładunkami wybuchowymi transporter. Uradowani Powstańcy, sądząc, że to pojazd pancerny, niczym na koniu trojańskim wjechali w uliczkę Kilińskiego.
Wtedy nastąpiła eksplozja. Zginęło co najmniej trzysta osób, w tym sześćdziesięciu siedmiu żołnierzy Batalionu "Gustaw".
- Kiedy minęłam ulicę Kilińskiego, idąc chodnikiem do naszej kwatery przy Długiej 15, po lewej stronie jezdni rozległ się potężny huk. Podmuch rzucił mnie na mur budynku. Uderzyłam głową o ścianę, upadłam, a kiedy się podparłam rękami i z trudem podniosłam, stwierdziłam, że nic nie słyszę. To było okropne! Ludzie coś do mnie mówili, widziałam, jak biegli z otwartymi ustami, coś chyba krzyczeli, ale ja byłam zupełnie ogłuszona. Trzymając się rękami ściany, dobrnęłam jakoś na kwaterę. Przeleżałam kilka godzin, zanim oprzytomniałam - wspominała Danuta Gałkowa w książce "Byłam warszawskim Robinsonem", wydanej w 1998 roku.
Jak dobrze wiecie, jedną z naszych tradycji jest zachęcanie Was do spacerów, tak by miasto i jego historię poznawać przez nogi. Tym razem proponujemy, byście lekko zmodyfikowali swoją rutynę trasy z domu lub do niego, tak by przez te 63 zahaczyć przynajmniej o kilka z tych miejsc. Uważamy, że warto zabrać ze sobą świeczkę, kwiat lub jakiś inny przedmiot którym zechcecie wyrazić swoją pamięć o Powstańcach. Niech widzą, że Warszawiacy wciąż pamiętają ! A jeśli będziecie mieć odrobinę szczęścia, to kto wie może jeszcze uda wam się spotkać jednego lub jedną z nich, a wtedy może się stać coś co pozostanie z Wami na zawsze. Spotkanie z prawdziwym bohaterem z krwi i kości, człowiekiem który już za życia został legendą. I to jest coś niezwykłego czego Wam serdecznie życzymy, bo nam było to dane więcej niż raz, a ciągle nam mało, a w więc w drogę, idźmy i pamiętajmy, żywi i umarli czekają na nas !!
Komentarze
Prześlij komentarz