Choć na co dzień sobie tego nie uwiadamiamy, to w drodze do pracy, szkoły, sklepu, a nawet na spacerze z psem, często ocieramy się o historię. Te opowieści o bohaterskich czynach i heroicznych postawach są zaklęte w murach kamienic, chodnikowych płytach, a nawet kocich łbach i starych szynach tramwajowych gdzieniegdzie wciąż wystających spod asfaltu ulic. Czasami wręcz się narzucają w postaci otworów po kulach bijących w oczy przechodniów, na cokołach pomników, fontann, a nawet elewacjach niektórych budynków. To przypomina o sobie Powstanie Warszawskie. Jak co roku w sposób możliwie najbardziej uroczysty staramy się upamiętnić te chwile. Brzmią syreny, zatrzymują się pojazd na ulicach, ludzie na chodnikach, na chwilę nawet czas zatrzymuje się w miejscu. Są znicze, wieńce, łzy wzruszenia i słowa modlitwy, a także wspomnienia o tych co życie oddali za Polskę.
My także mamy swój sposób na upamiętnienie tych wielkich czynów zwykłych Warszawiaków, z sierpniowych i wrześniowych dni roku 1944. Jak co roku, chcemy pomóc Wam w lepszym poznaniu tej tragicznej i wielkiej historii. Jak zapewne trafnie się domyślacie, znów będzie to cykl wpisów w formie kalendarium Powstania Warszawskiego. Tym razem chcemy się skupić na tym by pokazać konkretne miejsca i wydarzenia, tak by można było każdego dnia odwiedzić tych niemych świadków o których wspomnieliśmy na początku postu. Jako źródło dla naszych tegorocznych wpisów w tym cyklu przyjęliśmy książę Jerzy S. Majewski, Tomasz Urzykowski Przewodnik po powstańczej Warszawie.
Hołówki 3
Tylko wprawny poszukiwacz wojennych śladów wypatrzy przestrzeliny w kracie ogrodzenia wielkiego domu przy ulicy Hołówki 3. Setki innych "pamiątek" po uderzeniach kul i wybuchach pocisków znikły już kilka lat temu, w trakcie tynkowania elewacji budynku. Uchował się jedynie ledwie widoczny, pochodzący już z roku 1945, napis "Dom rozminowany (-) Borowicz".
Przez osiem lat w domu tym mieszkał jeden z najwybitniejszych poetów czasu okupacji - Krzysztof Kamil Baczyński. Stąd też wyszedł do Powstania. Dom na Hołówki to ogromny obiekt na rzucie grzebienia - długi, z bocznymi skrzydłami od podwórka. Powstał w 1930 roku dla Spółdzielni Mieszkaniowej Pracowników Poczty i Telegrafu. W czasie Powstania tak duży gmach o mocnych murach, górujący nad otoczeniem, był atrakcyjnym obiektem. W pierwszych dniach sierpnia 1944 roku znalazł się tu Wojciech Szymanowski, który po wojnie zamieszkał w Kanadzie. Rozmowę z nim przeprowadził biograf poety, Wiesław Budzyński, i opublikował w książce "Dom Baczyńskiego". Pan Wojciech wspomina pierwsze godziny Powstania:
- [...] z Tadkiem Witkowskim postanowiliśmy pójść z Chełmskiej na Hołówki. Dołączył do nas Zbyszek Drapczyński, mówiąc: "Pójdę z wami, tam mieszka moja siostra i szwagier, Krzysztof Baczyński, który miał ukrytą w mieszkaniu broń i może jeszcze jakiś pistolet się znajdzie".
W mieszkaniu Baczyńskich nikogo jednak nie było, a dozorca sprzeciwił się wyłamywaniu drzwi. Sam budynek obserwowali Niemcy z bunkra obok ogrodzenia na terenie koszar przy Podchorążych.
- Mimo tragizmu Powstania pierwsze dni spędzone na Hołówki były bardzo przyjemne. Było pięknie, słonecznie i ciepło, podwórko (chronione przez budynek pd strony stanowisk niemieckich) przypominało salon. Nigdy przedtem nie kwitło tu tak wspaniałe życie towarzyskie. Brakowało tylko muzyki i tańców. Pewnego ranka do okna zapukał mój brat. Brudny i śmierdzący. Przyczołgał się kanałami ze Śródmieścia, by zebrać informacje o sytuacji na Czerniakowie. Wykąpał się - była jeszcze woda - zabrał swój pistolet, hełm, buty, mundur i poszedł. Odprowadziłem go do włazu. Spotkaliśmy się dopiero po osiemnastu latach na Zachodzie - czytamy w książce Budzyńskiego.
Mieszkańców domu Niemcy wypędzili między 15 a 19 sierpnia. Zaczęło się od ostrzelania z dział okien parteru i błyskawicznego ataku. Dom został podpalony, ale część zamkniętych mieszkań ocalała. Powstańcy ponownie zajęli budynek w końcu sierpnia. Byli to m.in. żołnierze z Mokotowa, którzy zamierzali przebijać się w stronę Śródmieścia. Uderzenie kompanii B3 i K1 Pułku "Baszta" ruszyło nocą z 26 na 27 sierpnia z ulicy Chełmskiej, m.in. wzdłuż Czerskiej.
Zaraz po wojnie dom przy Hołówki zaludniła biedota z Czerniakowa i stał się rychło "przestępczym gettem", do którego strach było wchodzić. Planiści z Biura Odbudowy Stolicy chcieli go rozebrać. Sama ulica w czasach peerelowskich zmieniła też nazwę - z Hołówki na Wczasową.
Jak dobrze wiecie, jedną z naszych tradycji jest zachęcanie Was do spacerów, tak by miasto i jego historię poznawać przez nogi. Tym razem proponujemy, byście lekko zmodyfikowali swoją rutynę trasy z domu lub do niego, tak by przez te 63 zahaczyć przynajmniej o kilka z tych miejsc. Uważamy, że warto zabrać ze sobą świeczkę, kwiat lub jakiś inny przedmiot którym zechcecie wyrazić swoją pamięć o Powstańcach. Niech widzą, że Warszawiacy wciąż pamiętają ! A jeśli będziecie mieć odrobinę szczęścia, to kto wie może jeszcze uda wam się spotkać jednego lub jedną z nich, a wtedy może się stać coś co pozostanie z Wami na zawsze. Spotkanie z prawdziwym bohaterem z krwi i kości, człowiekiem który już za życia został legendą. I to jest coś niezwykłego czego Wam serdecznie życzymy, bo nam było to dane więcej niż raz, a ciągle nam mało, a w więc w drogę, idźmy i pamiętajmy, żywi i umarli czekają na nas !!
Komentarze
Prześlij komentarz