Choć na co dzień sobie tego nie uwiadamiamy, to w drodze do pracy, szkoły, sklepu, a nawet na spacerze z psem, często ocieramy się o historię. Te opowieści o bohaterskich czynach i heroicznych postawach są zaklęte w murach kamienic, chodnikowych płytach, a nawet kocich łbach i starych szynach tramwajowych gdzieniegdzie wciąż wystających spod asfaltu ulic. Czasami wręcz się narzucają w postaci otworów po kulach bijących w oczy przechodniów, na cokołach pomników, fontann, a nawet elewacjach niektórych budynków. To przypomina o sobie Powstanie Warszawskie. Jak co roku w sposób możliwie najbardziej uroczysty staramy się upamiętnić te chwile. Brzmią syreny, zatrzymują się pojazd na ulicach, ludzie na chodnikach, na chwilę nawet czas zatrzymuje się w miejscu. Są znicze, wieńce, łzy wzruszenia i słowa modlitwy, a także wspomnienia o tych co życie oddali za Polskę.
My także mamy swój sposób na upamiętnienie tych wielkich czynów zwykłych Warszawiaków, z sierpniowych i wrześniowych dni roku 1944. Jak co roku, chcemy pomóc Wam w lepszym poznaniu tej tragicznej i wielkiej historii. Jak zapewne trafnie się domyślacie, znów będzie to cykl wpisów w formie kalendarium Powstania Warszawskiego. Tym razem chcemy się skupić na tym by pokazać konkretne miejsca i wydarzenia, tak by można było każdego dnia odwiedzić tych niemych świadków o których wspomnieliśmy na początku postu. Jako źródło dla naszych tegorocznych wpisów w tym cyklu przyjęliśmy książę Jerzy S. Majewski, Tomasz Urzykowski Przewodnik po powstańczej Warszawie.
Mickiewicza (Invalidenstrasse) 37
Zachowany do dziś blok Związku Nauczycielstwa Polskiego "Znicz" przy Mickiewicza stanowić miał twierdzę planowanego Zgrupowania "Żbik". Po drugiej stronie ulicy wznosił się słynny Szklany Dom - najnowocześniejszy gmach przedwojennego Żoliborza. Jednym z walczących tu żołnierzy "Żbika" był Janusz Tyman "Dżigan" z 233. plutonu.
- Linia frontu przebiegała w pobliżu. Trzymaliśmy Żoliborz, z kolei Niemcy - pobliski Marymont i północno-wschodni skraj ulicy Mickiewicza. Od Wisły podjeżdżały w naszą stronę pojazdy pancerne. Trwała wymiana ognia - opowiada "Dżigan".
Budynek "Znicza" miał trzy klatki schodowe. Każda z nich obsadzona była przez chłopców z 233. plutonu.
- W kuchniach były drewniane szafki na prowiant. Miały wyprowadzoną na zewnątrz budynku kratkę wentylacyjną. Wpadłem na pomysł, by wyrwać kratkę i tym sposobem miałem znakomite stanowisko strzeleckie - zdradza "Dżigan". - Inni koledzy osłaniali się meblami lub grubymi materacami. Nie wiedzieli, że pocisk wbijał się w materac jak w masło - mówi.
Janusz Tyman miał początkowo stanowisko przy trzeciej klatce schodowej, wysuniętej najdalej w stronę niemieckich pozycji. Potem został przeniesiony na klatkę pierwszą. Był tu aż do 28 września. Tego dnia został trafiony pociskiem ekrazytowym.
- Strzał padł od strony placu Wilsona, gdzie były nasze pozycje. Myślę, że mógł to być "gołębiarz", czyli zamaskowany strzelec wyborowy. Pocisk trafił mnie pod pachę. Dwa centymetry w bok i miałbym postrzał w serce - relacjonuje.
Potwornie krwawił, ale prawie nie odczuwał bólu. Zszedł do punktu sanitarnego w piwnicy, gdzie założono mu opatrunek. Dopiero po jakimś czasie zaczęło go boleć.
- Pierwszą noc przeleżałem w piwnicy. Później przeniosłem się do willi na Żoliborzu Dziennikarskim. Nocą z 29 na 30 września mieliśmy przedostać się na drugą stronę Wisły. Szliśmy w kierunku wału, gdy koledzy uznali, że nie będę w stanie biec. Ukryli mnie w jakimś domku - dodaje.
Po kapitulacji Powstania trafił do kolumny rannych. Szli ulicą Krasińskiego w kierunku Powązek. Na Okopowej czekały na rannych niemieckie samochody.
- Nie miałem siły wdrapać się do ciężarówki. Poczułem, że ktoś z tyłu mi pomaga. Odwróciłem się i zamarłem. Było to dwóch żołnierzy niemieckich - równie młodych, jak ja - zdumiewa się "Dżigan".
Janusz Tyman z obozu w Pruszkowie został przewieziony do szpitala w Tworkach, gdzie umieszczano rannych Powstańców. Leżał tam aż rok.
Jak dobrze wiecie, jedną z naszych tradycji jest zachęcanie Was do spacerów, tak by miasto i jego historię poznawać przez nogi. Tym razem proponujemy, byście lekko zmodyfikowali swoją rutynę trasy z domu lub do niego, tak by przez te 63 zahaczyć przynajmniej o kilka z tych miejsc. Uważamy, że warto zabrać ze sobą świeczkę, kwiat lub jakiś inny przedmiot którym zechcecie wyrazić swoją pamięć o Powstańcach. Niech widzą, że Warszawiacy wciąż pamiętają ! A jeśli będziecie mieć odrobinę szczęścia, to kto wie może jeszcze uda wam się spotkać jednego lub jedną z nich, a wtedy może się stać coś co pozostanie z Wami na zawsze. Spotkanie z prawdziwym bohaterem z krwi i kości, człowiekiem który już za życia został legendą. I to jest coś niezwykłego czego Wam serdecznie życzymy, bo nam było to dane więcej niż raz, a ciągle nam mało, a w więc w drogę, idźmy i pamiętajmy, żywi i umarli czekają na nas !!
Komentarze
Prześlij komentarz