Rozwój warszawskiej komunikacji publicznej nie tylko budową metra stoi. Albowiem stolica od dawna - bo jeszcze od czasów przed pierwszą wojną, stawia na tramwaje, które zresztą pojawiły się tu wcześniej od autobusów. Można śmiało powiedzieć, że z każdym dniem system transportu zbiorowego w Warszawie się zmienia i to bez wątpienia na lepsze. Nie tylko pod względem jego rozległości, dogodności, czy częstotliwości połączeń, a także różnorodności środków transportu - bo do wcześniej już wspomnianych należy doliczyć jeszcze Szybką Kolej Miejską. Także i nowoczesność taboru nie daje powodu do narzekań. Zresztą w tych pozostałych aspektach także nie ma zbyt wielu punków co do których można by się kolokwialnie mówiąc "czepiać".
Jednak w rozmowach słyszanych "na mieście" czy podpatrzonych w internecie, nie da się nie zauważyć grupy krytyków zarówno całego sytemu transportu, jak i poszczególnych jego elementów. Nie czas tu i miejsce by dociekać, czy to może osławione lobby kierowców aut, rowerzystów, czy innych współużytkowników stołecznych dróg kreuje taki - dosyć niesprawiedliwy naszym zdaniem - obraz rzeczywistości. Zgodnie z odwiecznym prawem akcji i reakcji widać, że władze stolicy starają się promować komunikację zbiorową i w delikatny sposób zachęcać do wybierania jej jako głównego środka transportu. Stąd też nawet tak wydawało by się błaha okazja, jak wydłużenie jednej linii tramwajowej o zaledwie dwa przystanki, jest wykorzystywana do budowania szerokich akcji promocyjnych.
I trzeba to jasno powiedzieć - chwała im za to ! Raz, że jest to decyzja trafna o czym świadczyły tłumy warszawiaków jakie pojawiły się w ostatnią niedzielę wczesnym popołudniem na pętli Metro Młociny. Dwa, że po raz kolejny w umiejętny sposób łączy się pamięć o przeszłości z teraźniejszością. Ze wszystkich bowiem środków transportu - to właśnie tramwaj najbardziej się z miastem i jego losami kojarzy. Tramwaje były symbolem przedwojennej stolicy - jeździły Traktem Królewskim - jej najbardziej reprezentacyjną arterią. Także w czasie wojny i okupacji odegrały istotną rolę tym razem przypominając o całkowicie sztucznym i wymuszonym podziale miasta na dwie części jaki został wprowadzony przez Niemieckiego najeźdźcę. Co zresztą całkiem niedawno zostało w bardzo inteligentny sposób przypomniane, albowiem w Dniu Pamięci Ofiar Holokaustu, pusty tramwaj z gwiazdą Dawida zamiast cyfry przemieszczał się po Muranowie. Wczoraj zaś dla odmiany, ten wagon był pełen uśmiechniętych i radosnych ludzi, którzy z utęsknieniem na niego czekali.
Oczywiste całkiem jest, że w małym przedwojennym wagonie nie udało się zmieścić wszystkim chętnym do przejazdu nową wydłużoną trasą. Codziennie pokonywać ją będą tak jak dotychczas na krótszym odcinku, nowoczesne Pesy obsługujące linię nr 2. Nam też za pierwszym razem nie udało się do zabytkowego pojazdu dostać, jednak wcale nie żałujemy, że podróż Metra Młociny na Nowodwory odbyliśmy już dobrze przez warszawiaków oswojonym Jazzem Duo. W środku bowiem, zgodnie zresztą z zapowiedzią organizatorów czekały certyfikaty dla pierwszych 500 pasażerów oraz krówki w barwach Tramwajów Warszawskich.
O tym jak trudno było dostać się do zabytkowego pojazdu najlepiej niech zaświadczy fakt, iż przemiłym paniom hostessom z tymi prezentami niestety nie udała się ta sztuka, już na drugim przystanku - jeszcze nim stary tramwaj wyjechał na dobre z pętli Młociny. Co miało też zresztą swoje plusy, albowiem dobitnie pokazało też, jak wielkie jest społeczne zapotrzebowanie, właśnie na taką bezpośrednią formę kontaktu z zabytkami techniki - w tym przypadku tej komunikacyjnej. Co nie jest bez znaczenia, szczególnie w kontekście znikania z mapy Warszawy muzeów, gromadzących właśnie zabytki techniki. Być może kiedyś nawet doczekamy się jeśli nie osobnej placówki to może wydzielonej sekcji w jakiejś zajezdni gdzie będzie można przyjść i zobaczyć te piękne pojazdy. Jak pokazują przykłady Gazowni Warszawskiej czy Filtrów - takie nawet małe ekspozycje są bardzo chętnie odwiedzane przez Warszawiaków.
O tym jak trudno było dostać się do zabytkowego pojazdu najlepiej niech zaświadczy fakt, iż przemiłym paniom hostessom z tymi prezentami niestety nie udała się ta sztuka, już na drugim przystanku - jeszcze nim stary tramwaj wyjechał na dobre z pętli Młociny. Co miało też zresztą swoje plusy, albowiem dobitnie pokazało też, jak wielkie jest społeczne zapotrzebowanie, właśnie na taką bezpośrednią formę kontaktu z zabytkami techniki - w tym przypadku tej komunikacyjnej. Co nie jest bez znaczenia, szczególnie w kontekście znikania z mapy Warszawy muzeów, gromadzących właśnie zabytki techniki. Być może kiedyś nawet doczekamy się jeśli nie osobnej placówki to może wydzielonej sekcji w jakiejś zajezdni gdzie będzie można przyjść i zobaczyć te piękne pojazdy. Jak pokazują przykłady Gazowni Warszawskiej czy Filtrów - takie nawet małe ekspozycje są bardzo chętnie odwiedzane przez Warszawiaków.
Choć oczywiście najlepszą formą prezentacji i zapoznania się z zabytkowym środkiem transportu jest możliwość skorzystania z niego według pierwotnego przeznaczenia. Okazje ku temu dają cykliczne imprezy w stylu Nocy Muzeów . Jednak i tak nie wszyscy mogą się w ten krótki w sumie czas dostępności załapać na przejażdżkę, a musimy przyznać, że nawet w potwornym tłoku, jest to jedyne w swoim rodzaju doświadczenie. Zresztą świetnie atmosferę przedwojnia przypominał głos jednego konduktora stojącego na przedzie wagonu, który przed każdym przystaniem obwieszczał donośnie zapytanie Czy ktoś z Państwa chce wysiąść? oraz sygnał gwizdka drugiego z nich stojącego w tylnych drzwiach, dającego tym znak dla motorniczego, że może on ruszać. Prawdę mówiąc pojeździe takim wszystko jest niezwykłe, zarówno widok starych korków pod sufitem, dźwięk, a właściwie zgrzyt przesuwanej wajchy sterującej czy ręcznie zamykanych drzwi przesuwnych, silne szarpnięcie na zakręcie czy majestat mosiężnych klamek i uchwytów. Tak, "tramwaj typu K" czyli inaczej mówiąc popularna ongiś "Berlinka" - robi wrażenie jak mówią słowa starej piosenki o Warszawie: i w ogóle i w szczególe i pod każdym innym względem.
Na koniec naszej opowieści nie pozostaje nam nic innego, jak zachęcić Szanownych Państwa - Naszych Czytelników do spaceru. Nie tylko tego codziennego, z miejsca zamieszkania do środka komunikacji, aby dotrzeć jak co dzień do pracy, choć to też dobre dla ciała i ducha. Jednak w sposób szczególny, chcemy zachęcić Was, by korzystać z nadarzających się okazji do zapoznania się w sposób bezpośredni z historią Stolicy. A zwłaszcza wtedy, kiedy tak jak wczoraj daje się ona w sposób wprost nachalny niemalże, doświadczyć wszystkimi zmysłami. Warto wybierać się na tego typu imprezy jak uruchomienie nowej linii tramwajowej, pokaz zabytkowych lub nowych egzemplarzy taboru drogowego lub szynowego, a nawet otwarcie mostu. Zawsze jest okazja by coś zobaczyć, usłyszeć i dać sobie okazję by zakochać się w Warszawie jeszcze bardziej. Bo życie w mieście, którego się nie kocha jest przecież strasznie smutne. A przy okazji może i na którejś z takich imprez się spotkamy, czego Państwu i sobie serdecznie życzymy.
A zabytkowy tramwaj podmiejski to dopiero!
OdpowiedzUsuń